Neil Gaiman „American Gods” – o zbrodni dokonanej przez tłumacza

 IMAG0978

Bardzo lubię czytać książki w porze roku, która jest jednocześnie czasem ich akcji. Mimo, że to drobnostka, daje mi ona wiele przyjemności, i niejednokrotnie wspomnienie takiej lektury zostawało ze mną na lata. Podobnie było w przypadku „Amerykańskich Bogów” Neila Gaimana, gdzie Autor opisuje  zimę oraz dni tuż przed i po świętach Bożego Narodzenia. Co prawda w tym roku nie było u nas śniegu ani mrozu jednak – jeśli liczyć wedle kalendarza – dopiero pożegnaliśmy się z jesienią, więc nie wszystko stracone. Macie jeszcze szansę nabyć swoją kopię książki, i naprawdę zachęcam, by zapoznać się z oryginałem. Czemu z oryginałem?  Czytajcie dalej i przygotujcie się na najbardziej hejterski wpis tego roku, a może i całego bloga, bo – uwierzcie mi – chciałam napisać o tym od dawna i długo nosiłam w głowie argumenty.

Czytaj dalej „Neil Gaiman „American Gods” – o zbrodni dokonanej przez tłumacza”

Strrraszny maraton jesienny i co dalej?

IMAG1352

Do tej pory nie robiłam tego rodzaju planów (ponieważ do niedawna w ogóle nie robiłam żadnych planów) jednak zauważyłam, że ostatnio coraz lepiej wychodzi mi organizowanie wolnego czasu i każdego dnia udaje mi się znaleźć przynajmniej godzinę przed snem na czytanie. Chociaż nadal nie daję rady kończyć jednej książki w tydzień mam wrażenie, że pora rozpisać pierwszy blogowy harmonogram.

Ostatnio pojawiły się dwie nowe notki o wampirach i nie jest to przypadek. Postanowiłam skorzystać z okazji, jaką tworzy premiera nowego „Draculi” i nadrobić te wszystkie lektury, które od dawna zalegają na półkach oraz są w jakiś sposób powiązane z tematem. Przede mną dwa filmy oraz pięć książek, które mam nadzieję opisać do końca listopada.

Podczas wakacyjnej wycieczki pożyczyłam mojemu chłopakowi Amerykańskich Bogów, których później zabierałam mu za każdym razem, gdy tylko przysnął w autokarze. Przegadaliśmy wiele godzin podróży, narzekając na beznadziejne polskie tłumaczenie i zastanawiając się, co tak naprawdę chciał powiedzieć Gaiman. Dlatego w grudniu zamierzam przeczytać „American Gods” jeszcze raz (dodam, że jest to jedna z niewielu książek, które mam ochotę przeczytać ponownie w całości), kiedy spadnie już śnieg. Akcja powieści również dzieje się w okolicach Bożego Narodzenia i nie mogę odmówić sobie tej przyjemności.

W grudniu powróci też temat mitologii nordyckiej i mam nadzieję, że uda mi się zdążyć z opracowaniem kolejnej eddaicznej pieśni jeszcze w tym roku (tym razem będzie to najprawdopodobniej pieśń Harbarda, czyli taki nordycki odpowiednik mitu o Edypie).

Będzie się działo!